Dwie nowe wystawy otwarto w radomskiej Elektrowni
Na ten międzynarodowy, jak podkreślano, wernisaż, przybyło bardzo wielu widzów, co pochwalił Włodzimierz Pujanek, dyrektor Elektrowni.
- Zauważamy tę obecność na kolejnych wernisażach i cieszy nas bardzo, że Elektrownia ma już swoją publiczność. Są też goście z Warszawy, Krakowa, nawet Gdańska. A sama wystawa ma dziś wymiar międzynarodowy - mówił dyrektor Pujanek.
Nowa ekspozycja to dwie nowe wystawy indywidualne: polskiego rzeźbiarza, Norberta Delmana i japońskiej artystki, Lii Kimury.
Oboje reprezentują młode pokolenia twórców, na co zwrócili uwagę Łukasz Rudecki, dyrektor artystyczny Elektrowni i Paweł Witkowski, kurator obu ekspozycji.
Potem sami autorzy wystaw krótko je scharakteryzowali.
- Najważniejsze są dla mnie emocje, które pokazuję - tłumaczyła Lia Kimura, która od 20 lat jest w Polsce.
- Ja o swoich instalacjach mógłbym mówić do rana, więc zapraszam państwa do ich obejrzenia - powiedział Norbert Delman.
Dodał, że prezentowane instalacje są dziełem rzeźbiarskim dedykowanym przestrzeni Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu.
Obdarowani kwiatami artyści poprowadzili widzów na pierwsze piętro Elektrowni, by pokazywać i objaśniać swoje dzieła.
Wystawa Lii Kamury nosi tytuł " Yasashi-sa", czyli "Czułość".
Pokazane na obrazach postaci a właściwie ich nieostre sylwetki i twarze wydają się ukryte za mleczną szybą, a tworząc nieostre kontury i nieuchwytne granice, malarka zapewnia im anonimowość. Tym zabiegiem odcina obserwatora od wiedzy na temat rozpływającej się w niezdefiniowanej przestrzeni istoty. Z bliska kontury sprawiają wrażenie lekko pulsujących, wręcz hipnotyzując widza.
W pracach Kimury wyczuwa się tajemniczą, refleksyjną atmosferę, którą tak umiejętnie potrafili budować dawni mistrzowie malarstwa. Tak jak w dziełach Rembrandta światło jest najistotniejszym walorem, tak samo artystka posługuje się nim z zadziwiającą umiejętnością. Jej prace nabierają wyjątkowej szlachetności. Czuć inspirację sztuką dawną.
Z kolei „Grota” Norberta Delmana usytuowana w ciemnościach staje się spektaklem, w którym główne role grają forma, barwy i cienie. Dzięki temu zabiegowi rodzi skojarzenie z grą cieni w alegorii jaskini z dzieła Platona „Państwo”. To w niej przetrzymywano ludzi skutych łańcuchami w taki sposób, aby nie mogli odwracać głów w kierunku wyjścia i światła.
Za ich plecami zbudowano mur, za którym inni, nieznani ludzie tworzyli swego rodzaju teatrum. Na ścianie mogli oglądać tylko cienie niewidocznych, nierzeczywistych, ale znajomych kształtów postaci i rzeczy. Dźwięki dochodzące do ich uszu były tylko zniekształconym echem, odbitym po wielokroć od ścian pieczary.
- Moje prace są o tęsknocie zagubionej w pustej grocie, gdzie fantazja o spotkaniu innego staje się echem kąpiącej wody i wzrastającym cieniem skalnych formacji. Pragnienie spotkania to cień fetyszu, jakim jest miłość. W moich pracach jest kapitał niekończącej się nostalgii, która może trwać stulecia zanim dwa obiekty znowu się nie spotkają. Tylko chyba nie mam aż tyle czasu - twierdzi Delman.
Wystawy czynne będą do 28 maja 2023 roku. Kuratorem obu jest Paweł Witold Witkowski.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?